sobota, 9 sierpnia 2014

La Taberna de Charlie

           Jednego z wieczorów kiedy byłam w nadmorskim, hiszpańskim mieście - Alicante, nabrałam ochotę by udać się na nocną przechadzkę po casco viejo ( starym mieście ). Piękne okiennice, wąskie uliczki, ogrody na dachach, chłopcy grający w football w koszulkach FC Barcelony, pranie powywieszane w oknach, na balkonach, sznurkach porozwieszanych niechlujnie między budynkami, czy ludzi rozmawiających przed domem ze swoimi sąsiadami. Uwielbiam napawać oczy takimi widokami. Z każdym powiewem delikatnego wiatru czuć ten hiszpański klimat!
          Kiedy powoli zaczynało się robić chłodno, otuliłam się dyskretnie miękkim sweterkiem, przeczesałam niesforne włosy palcami i gdy powoli przekraczałam granicę magii i realnego świata moim oczom ukazał się przecudny widok.

( zdjęcie niżej )


    
               Dwoje ludzi siedzących przed małą, klimatyczną, marokańską restauracją pod przysłoną nocy. Jak to ja z pełnym uśmiechem na ustach podeszłam powoli, a w głowie układałam sobie misternie tylko jedno zdanie " !Hola!?Puedo hacer una foto?" ( Witam, czy mogę zrobić zdjęcie? ). 
              Przesympatyczna Pani obdarzyła mnie serdecznym uśmiechem widząc lekki grymas zdenerwowania na mojej twarzy, ale jednocześnie ogromnego podekscytowania. Pokiwała głową i nadal z lekkim zdziwieniem ( bo kto normalny prosi na co dzień czy może im zrobić zdjęcie przed ich własnym domem!? ) powiedziała subtelnie "si". 
             Po tym jednym "tak" nasza rozmowa się rozwinęła, ale czas upływał. Tak mnie zafascynowała ich skromność i piękny uśmiech Pani, że następnego dnia wróciłam. Na całe szczęście było już o wiele cieplej i co ważniejsze - jaśniej! W takich chwilach mój świat mnie pochłania. Robiłam zdjęcia bez opamiętania ( czasami, aż mi było głupio , a końca rozmowy nie było widać.
            Podczas pogawędki dowiedziałam się, że tą maluteńką restauracyjkę odwiedza wiele szanowanych muzyków, malarzy... Wcale się nie dziwię, bo urzeka ona swym pięknem i niepowtarzalnym klimatem.
            Kiedy Pani opowiadała mi o restauracji, zjawił się Pan - Charlie, skąd nazwa restauracji. Pan jest bardzo zabawowym i pozytywnym człowiekiem, do rozmowy wniósł wiele śmiechu. Dowiedziałam się również, że odwiedził kiedyś naszą stolicę i zasmakował tradycyjnej polskiej kiełbasy, był wręcz nią zachwycony!
            Ciesze się, że na drugim końcu Europy można spotkać cudownych, gościnnych i uroczych ludzi, którzy nie zamykają drzwi przed nosem. Rozmowa jest dla ludzi. Nie unikajmy jej! ( o tym będę jeszcze pisać ) To zamienienie paru, parenastu, parudziesięciu zdań sprawiło mi taką radość, że pisząc to nie schodzi mi uśmiech z twarzy, a to wszystko stało się dlatego, że chciałam zrobić 1 zdjęcie.Możesz uznać, że ta rozmowa mnie niczego nie nauczyła i że była o niczym, że na darmo marnowałam innym powietrze i swoją własną ślinę, ale myśląc tak jesteś w błędzie. Każdy kontakt z drugą osobą uczy nas "ludzi", kształtujemy swój charakter i mamy satysfakcje z każdego kroku w przód pokonując nieśmiałość ( wroga XXI wieku ).

zapraszam do zobaczenia galerii zdjęć poniżej -  La Taberna de Charlie

Więcej już wkrótce.
Jeżeli doczytałeś do końca, dziękuję bardzo za uwagę :)




















1 komentarz:

  1. Świetny blog ! Nie dość, że zdjęcia cudowne to jeszcze treść ! :)

    OdpowiedzUsuń