niedziela, 8 lutego 2015

Wolność bez samotności

            Wyobraź sobie, że jest lato. Drzewa otulają ulice, kwiaty tańczą razem z wiatrem, a wieczorne ciepło otacza wszechświat.
             Ty siedzisz w domu. Resztki słońca wpadają przez okno odbijając się blado na podłodze, słychać delikatne podśpiewywanie ptaków. Chcesz uciec.
             Wyobraź sobie, że zakładasz niedbale buty, zostawiasz telefon, portfel, dotychczasowe życie i wychodzisz. Czujesz pierwszy powiew ciepłego powietrza. Potem następny. Idziesz przed siebie. Nie odwracasz się. Masz zawzięty wzrok. Idziesz szybko i pewnie. Otacza cię piękno lata. Zielone krzewy kłaniają się pod nogi, śmiech beztroskich dzieci rozbrzmiewa na ulicach, a Ty - idziesz dalej.
             Idziesz. Słońce darzy twoją skórę ostatnimi promieniami. Nagle, wszystko staje się takie klarowne, a na każde pytanie jesteś w stanie znaleźć odpowiedź.
             Stajesz. Oddychasz ciężko. Patrzysz się ślepo przed siebie. Niczego nie dostrzegasz. Czujesz pustkę. Wiesz, że to samotność. Samotność taka, z którą da się żyć. Po chwili się obracasz. To czas żeby wrócić do domu. Tym razem idziesz powoli obserwując jak słońce chowa się za horyzontem i nastaje noc, po to, aby narodził się nowy dzień, a Ty wraz z nim.
             Oddychasz swobodnie, a złe myśli nie zaprzątają Ci głowy. Jesteś wolny - nie samotny. Wolny!
             Bycie wolnym nie zawsze oznacza bycie samotnym. Czasami potrzebujemy chwili namyślenia, chwili wyciszenia. Po prostu chwili. Chwili by zadać sobie parę ważnych pytań, docenić dzisiaj i zadbać o jutro.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

PAPIEROS

       Zapalam papierosa. Siedzę w ciemnym pokoju, który oświetla tylko światło ulicznej latarni. Nieśmiałe promienie przedzierają się przez ciężkie zasłony. Myślę nad swoim życiem i jego ulotnością. O chorobie i zdrowiu. Cisza uderza w białe ściany. Czuję w tej chwili błogi spokój, który napędza moje myśli. Strzepuję   pierwszy popiół do szklanej popielniczki. Chwile szczęścia przelatują mi przed oczyma, ręka drży. Nieznany ból ściska mi żołądek. Obraz się zamazuje. Oddech mam coraz płytszy. Mażę o pocałunku i o bliskości, ale towarzyszy mi tylko ta nieznośna cisza. Mam wrażenie, że trwa wiecznie. Papieros coraz to krótszy. Patrzę w głąb ciemności i szukam w niej jakiegokolwiek sensu. Czegoś co mi odpowie. Nic nie odpowiada. Czuję jak moje oczy powoli zalewają niekontrolowane łzy. W tym momencie jest tyle pytań bez odpowiedzi. Dymu coraz więcej. Powoli sama się nim dławię, ale jeszcze go nie gaszę. Uspokajam się. Łzy wycieram w rękaw za dużego swetra. Zaciągam się. Nabieram dymu do płuc. Swobodnie i lekko go wydycham. Rozglądam się znowu. Czuję dreszcze. Chwilowo. Dochodzi do mnie fakt ,że zostanę kiedyś sama. Tylko ja i ten jeden zdradziecki papieros. Strzepuję go ponownie. Składam wszystkie myśli jak puzzle w jedną całość. Kawałki mojego życia w teraźniejszości. Strzepuję go o popielniczkę ostatni raz. Narasta napięcie. Zaraz muszę skończyć chwilę przyjemności, która stała się przekleństwem. Zaciągam się ostatni raz. Przepraszam samą siebie. Gaszę papierosa. 

                                                                                                                ~ Maja



środa, 31 grudnia 2014

Koniec 2014

             No i nadszedł punkt kulminacyjny tego roku. To nie był czas nie wiadomo jakich sukcesów. To był rok małych kroczków. Rok, który mnie odmienił. Do dziś pamiętam doskonale tą niepozorną chwilę, kiedy mój świat obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni. Był to jeden z wiosennych, jednak zimnych i deszczowych poranków. Byłam już spóźniona do szkoły, humor mi nie dopisywał, aż w pewnym momencie zapatrzyłam się w krople deszczu bezwładnie opadające na miasto, które potem spływają ulicami donikąd. W tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że nie jedna matka oddałaby życie by jej umierające z pragnienia dziecko dostało te kilka kropelek do picia, które mi spadają z nieba pod nogi. Nie mogę narzekać na deszcz, gdyż tak naprawdę jest on moim błogosławieństwem.
           Od tamtej chwili zaczęłam się cieszyć drobnostkami, chwilami zupełnie niepozornymi. Oczywiście, miewam jeszcze złe dni. Każdy takie ma, ale staram się żeby było ich jak najmniej.
          W tym roku również poznałam, zasmakowałam kilka nowych, "świeżych" rzeczy, uczuć, pasji. Jestem bardzo wdzięczna losowi ponieważ poznałam wiele odpowiedzi na pytania które zadawałam sobie dotychczas, jednak niektóre z nich budzą kolejne pytanie i tak w kółko. Mam nadzieje, że przynajmniej na część z nich znajdę odpowiedź w roku 2015.
           Na koniec roku zadałam sobie kilka ważnych pytań ( nawiązując wreszcie do tytułu posta ):
                                           Co osiągnęłam? -  Niewiele.
                                           Ile zyskałam? - Sporo.
                                           Czy skontaktowałam się z każdą dla mnie ważną osobą? - Tak.
                                           Czy byłam zawsze fair?- Nie.
                                           Czy jestem szczęśliwa? - Tak.
     
                                           A Ty?

                                                                                                                                  ~ Maja

Ps.Szczęśliwego Nowego Roku, świetnej zabawy sylwestrowej i wiele, wiele motywacji na ten czas!!!
         
( zdjęcie z sylwestra 2013/2014 )

niedziela, 28 grudnia 2014

Zdjęcia

            Rozejrzyj się po swoim pokoju, zajrzyj w głąb szafy gdzie schowane są stare albumy, otwórz plik w telefonie - wszędzie znajdują się zdjęcia.
            Czemu? Bo to one nam przypominają o tych wszystkich fantastycznych chwilach, które przeżyliśmy z rodziną, przyjaciółmi...Przypominają o chwilach, których nie chcemy zapomnieć, lecz zachować na lata w naszej pamięci. Kiedy wyciągniesz przy wigilijnym stole pudełko ze starymi fotografiami, wszyscy nagle się ożywią, zaczną wspominać  dobre czasy, śmiać się z ówczesnej mody. Zdjęcie jest pamiątką, jedną, jedyną w swoim rodzaju, a ja osobiście jestem fanką tego rodzaju wspomnień. Mój pokój, dom tonie w fotografiach. One tak nieziemsko są w stanie poprawić mi humor. Od czasu do czasu lubię zaparzyć herbatę ( koniecznie z owocowym aromatem ), usiąść obok szafy na poddaszu, opierając się o łóżko i przeglądać godzinami stare albumy. Na mojej twarzy często pojawia się delikatny uśmiech, lub łzy wzruszenia albo tęsknoty. 
           Jestem sentymentalistką. W moim domu każda zabłąkana ramka znajdzie swoje miejsce. Nie wiem co zacznę robić kiedy braknie mi miejsca na ścianach i półkach, chyba zacznę je wieszać na suficie lub obklejać podłogi.
           Zdjęcia są w jakiś niewytłumaczony sposób dla mnie terapią, zapełniają pustkę po stracie bliskiej mi osoby, zmniejszają tęsknotę,odrywają od rzeczywistości.
           Teraz są one przeszłością, lecz chciałabym, żeby kiedyś stały się przyszłością, lecz kim ja tak naprawdę chcę być?

                                                                                                                           Maja


 


 






wtorek, 23 grudnia 2014

Budapeszt - jarmarki świąteczne


                        W jeden z grudniowych, zimnych grudniowych weekendów wybrałam się z moimi dwoma przyjaciółkami - Martą i Magdą do Budapesztu na targi świąteczne.
                         W tym wspaniałym, świątecznym okresie Budapeszt tonął w lampkach, choinkach, świątecznych budkach. Grzane wino przelewało się litrami, czerwone i białe, w powietrzu unosił się zapach smażonych kiełbasek, kurtoszy, a kolędy rozbrzmiewały z każdej budki z upominkami. Ludzie wydawali się non stop uśmiechnięci, a razem z ich uśmiechem rozprzestrzeniała się ta niepowtarzalna magia świąt. Lodowisko ustawione na środku wielkiego placu, na którym ślizgały się radosne dzieciaki, lokalna telewizja robiąca dokument na temat targów, a nocą wspaniałe oświetlenie tego przepięknego miasta. Wszystko wydawało się w nim jak z bajki Disney'a. 
                          Chyba nie będę się więcej rozpisywać, zapraszam do oglądnięcia filmu, który nakręciłam w Budapeszcie, są tam ukazane kadry z targów świątecznych oraz kilka wspaniałych chwil spędzonych z moimi przyjaciółkami. 


a tutaj jeszcze kilka zdjęć ; 








                                                                                                                                                                 
 

                                                                                                                                       ~ Maja

sobota, 6 grudnia 2014

LIST DO ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA

           6.12.2014. Katowice

                                                                    Drogi Mikołaju,



                   Piszę ten list w zaciszu swojego pokoju, który oświetla jedna mała świeczka. Jej blask nie daje za dużo światła, ale pozwala mi zobaczyć tą delikatną kartkę papieru, na której chcę Cię prosić o parę rzeczy. Wiem, wiem jest już bardzo późno, ciasteczka były do połowy zjedzone, a mleko za ciepłe, do północy zostało zaledwie parę minut, ale proszę, daj mi szanse i mnie wysłuchaj. 
                 Niczego tak bardzo nie pragnę jak spokoju. Spokoju mojej duszy, braku kłótni z samą sobą, spokoju w życiu prywatnym oraz spokoju na ziemi. Marzę o chociaż jednym dniu pokoju na całym świecie, żeby ludzie się przekonali jak jest pięknie i nie czynili więcej tego co złe.
                 Marzę, o braku zmartwień, o życiu chwilą, o tym, żeby nie istniały problemy. Żeby nie istniały problemy moich rodziców, rodziców moich przyjaciół, rodziców moich znajomych, rodziców wszystkich dzieci na świecie, żeby każde miało swój pokój, swój dom, obojga rodziców, śniadanie, obiad, kolację i swoją kochaną zabawkę.
                Bardzo bym chciała, żeby nie było chorób, żeby dzieci nie musiały żegnać swoich rodziców i dziadków, a dziadkowie swoich dzieci i wnucząt. Chciałabym, żeby nie było cierpienia, które nam wtedy towarzyszy, bólu, zmartwień, obaw. 
                Miłości też bym chciała. Miłości, która opadnie delikatnie na cały świat. Żeby ludzie zamiast kłótni, skakali sobie w ramiona, żeby posiniaczone ręce, nogi brzuch, zamieniły się w delikatny, czuły dotyk, żeby słowa nienawiści przerodziły się w słowa " Kocham Cię".
               Pragnę, by świat poznał w końcu kres ludzkiej głupoty, żeby już nie było wypadków, głupich, przypadkowych katastrof w, których niewinni ludzie, dzieci tracą życie. Rozwalają się rodziny.
               Drogi Mikołaju, ja wiem, ja wiem, że może nie ja będę tym dzieckiem, które wysłuchasz i, że pewnie dostane kolejnego misia, piżamę bądź skarpetki, ale proszę, najbardziej w świecie marzę, żeby kiedyś znalazło się takie dziecko, które będzie pragnąć tego co ja i, że własnie Jego spełnisz marzenia!

                                                                                                                       Maja


A TY? O CO PROSIŁEŚ ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA?

środa, 3 grudnia 2014

Lubię to

                   Czasami lubię usiąść. No i jak już usiądę to lubię siedzieć. Siedząc lubię myśleć, a myśląc lubię wymyślać.

                   Wymyślając lubię marzyć, a marząc lubię myśleć o realizacji moich wymyślonych marzeń.

                   Realizując, lubię się rozwijać, a rozwijając się lubię myśleć o moich wcześniejszych myślach i marzenia, co sprawia, że znowu marzę.

                   No, a marząc o moich marzeniach, które lubię potem spełniać, rzecz jasna, że się męczę.

                  Myśląc o marzeniach, czasami lubię usiąść. No i jak już usiądę to lubię siedzieć. Siedząc lubię myśleć, a myśląc lubię wymyślać.

                 Wymyślając lubię marzyć, a marząc lubię myśleć o realizacji moich wymyślonych marzeń.

                  Realizując. lubię się rozwijać, a rozwijając się lubię myśleć o moich wcześniejszych myślach i marzenia, co sprawia, że znowu marzę.

                   No, a marząc o moich marzeniach, które lubię potem spełniać, rzecz jasna, że się męczę.
                   Czasami lubię usiąść. No i jak już usiądę to lubię siedzieć. Siedząc...


       Chyba pora zacząć myśleć na stojąco.
                                                                                                                                     ~ Maja